×
manifest wystawy galeria 1D kontakt archiwum o nas

Galeria Sztuki Nowy Warzywniak
działa w ramach Fundacji Wspólnota Gdańska.
Jesteśmy Organizacją Pożytku Publicznego.
Wesprzyj kulturę i sztukę przekazując 1,5% podatku:
KRS 0000286430

2013.04.15 - 2013.04.15, 18.00-20.00

Anna i Krzysztof Jakubowscy. Oliwskie Opowieści Fotograficzne

15 kwietnia 2013 Galeria Sztuki Warzywniak będzie gościć znakomitą parę oliwskich artystów fotografików, Państwa Annę i Krzysztofa Jakubowskich. Spotkanie odbędzie się w ramach Katedry Emocji na Wydziale Oliwistyki Oliwskiej Akademii Sztuki.

Krzysztof Jakubowski urodził się w 1946 roku w Bydgoszczy. Od 1955 roku mieszka w Oliwie. Swoją pierwszą indywidualną wystawę fotograficzną zorganizował w 1965 roku, jeszcze jako uczeń Państwowego Liceum Technik Plastycznych w Orłowie. Od tego czasu brał udział w około 160 wystawach zbiorowych w Polsce i za granicą. Plonem udziału w wystawach i konkursach są liczne medale, dyplomy i nagrody. Prezentował swoje prace na 14 wystawach indywidualnych. Jest autorem fotografii do dwóch książek-albumów, a jego zdjęcia były wielokrotnie publikowane w różnego rodzaju czasopismach. Kilkanaście prac Krzysztofa Jakubowskiego znajduje się w zbiorach muzealnych i prywatnych w kraju oraz za granicą. Przygotował kilkadziesiąt wystaw, plenerów i konkursów. Przez 17 lat był komisarzem organizowanego Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego Szkół Plastycznych „Twórczość Młodych”. Jest honorowym członkiem Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego, od 1975 roku członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików. Od roku 1990 prowadził zajęcia z przedmiotu fotografia artystyczna w Zespole Szkół Plastycznych w Gdyni Orłowie, kierując równocześnie jedynym w polskim średnim szkolnictwie artystycznym, Wydziałem Fotografii. Od 1992 roku prowadzi zajęcia w Studium Fotografii Artystycznej. Tworzy w różnych technikach fotograficznych. Od fotomontażu (początki twórczości), po projekty plakatów z lat 70. i 80. do fotografii dokumentalnej i reportażowej lat 80. i 90., po ostatnie zainteresowania starą techniką gumy arabskiej. (źródło: http://sfa.gda.pl)

Anna Jakubowska z wykształcenia jest technikiem radiologii, przez wiele lat pracowała w Szpitalu Morskim w Gdyni.
Zaczęła fotografować w 2004 roku. Brała udział w kilkudziesięciu konkursach fotograficznych. Otrzymała wiele nagród i wyróżnień. Wystawiała swoje prace na licznych wystawach indywidualnych i zbiorowych. Na XV Międzynarodowym Biennale Krajobrazu w Kielcach (2012) zdobyła nagrodę I stopnia. Artystka świadomie rezygnuje z estetyki nastrojowości, woli poszukiwać ciekawych form i struktur bliskich malarstwu abstrakcyjnemu. Interesuje ją głównie krajobraz, architektura i makrofotografia. Jest członkiem Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego.

W październiku 2011 Anna i Krzysztof Jakubowscy prezentowali w gdańskim Centrum św. Jana wystawę Nekropolie Pomorza, będącą częścią dużego kilkuletniego cyklu naukowo-artystycznego, przygotowanego przez Nadbałtyckie Centrum Kultury w Gdańsku. Jesienią 2012 ukazał się album „Nekropolie Pomorza” autorstwa Państwa Jakubowskich.

Wykorzystano fotografie artystów wykonane przez Barbarę Gierczak w Centrum św. Jana.

------------------------------------------------------

Prosimy zapisywać się na spotkanie na stronie www.oas.edu.pl

------------------------------------------------------

rozmowa z Anną i Krzysztofem Jakubowskimi (listopad 2012)
Iza Bednarz (IB): W XV Międzynarodowym Biennale Krajobrazu w Kielcach (2012) dwie główne nagrody zdobyły kobiety, wiele dobrych kobiecych prac znalazło się na wystawie, czy to znaczy, że nadeszła era kobiecej fotografii?
Anna Jakubowska (AJ): Kobiety są bardzo zdolne, ale nie lubią tej całej fotograficznej kuchni, techniki, patrzą bardziej wrażeniowo. Mnie na przykład przeszkadza za duża ilość aparatury, wszystkie pomiary czasu, ekspozycje, funkcje przesłony. Mężczyźni rozkładają świat na czynniki pierwsze, analizują parametry techniczne. My postrzegamy coś w momencie, bo jesteśmy wyczulone na szczegóły i łapiemy chwilę. Bardzo w tym pomaga aparat cyfrowy, myślę, że to on wywołał erę kobiecej fotografii. Dlatego zachęcam kobiety do robienia zdjęć, bo my widzimy świat inaczej, bardziej emocjonalnie. Warto pokazywać ten świat.
IB: Pani mąż jest artystą fotografikiem, nauczycielem fotografii. Żony fotografików nie mają łatwego życia, noszą statyw, pomagają zmienić obiektyw, jako pierwsi krytycy przeglądają setki zdjęć, słuchają o zdjęciach...
AJ: ... i towarzyszą mężom we wszystkich fotograficznych wyprawach i plenerach. Dla mnie to było zupełnie naturalne. Ja w swoim życiu zawodowym też zajmowałam się fotografią, bo byłam laborantką rentgenowską i do moich obowiązków należała obróbka klisz rentgenowskich. Po pracy razem z mężem siedziałam w ciemni, robiliśmy odbitki jego zdjęć, ale mnie nigdy nie korciła fotografia taka, jaką on uprawiał.
IB: To skąd się wzięła fotografia w pani życiu?
AJ: Osiem lat temu, kiedy odeszłam na wcześniejszą emeryturę, dostałam od męża swój pierwszy aparat fotograficzny, kompaktową cyfrówkę. I jak tylko wzięłam go do ręki, jak się zaczęłam nim bawić, nie przejmować się, że robię 12 takich samych klatek, wiedziałam, że to będzie mój aparat.
IB: Podpytywała pani męża o wskazówki?
AJ: No pewnie, na początku zamęczałam go: "Krzysiu, prawda, że ładne?”. Oczywiście, przytakiwał. Ale w pewnym momencie przestał mówić, że ładne i stwierdził, że są dobre, poprawne, ale tylko poprawne. "Musisz coś z tym zrobić” – poradził. Ale co? Moje zdjęcia są zupełnie inne niż jego, on nie czuje mojej fotografii, bo to jest zupełnie inna fotografia. Musiałam sama odnaleźć sposób na siebie.
IB: I mąż tak spokojnie patrzył, jak pani eksperymentuje? Nie wtrącał się?
AJ: Wtrącał. Na przykład jak już było za ciemno na zdjęcia, mówił: "weź statyw, bo zdjęcie będzie nieostre”. A ja nie lubię tych wszystkich osprzętów, korbek. Wiedziałam, że jak zrobię pięć ujęć, to na pewno któreś wyjdzie nieporuszone i takie jak ja chcę.
IB: Chodzicie na zdjęcia razem?
Krzysztof Jakubowski (KB): - Teraz ja noszę za nią torbę fotograficzną (śmiech).
AJ: Faktycznie chodzimy razem, on oddał mi to pole. Mam to szczęście, że mam partnera, który mnie rozumie i jeszcze cieszy się, że mogę się rozwijać. Razem pracujemy, teraz razem wydajemy album poświęcony cmentarzom Pomorza. Do zrealizowania tego projektu zaprosiło nas Nadbałtyckie Centrum Kultury. Razem przyjeżdżaliśmy na cmentarze, mąż szedł w swoją stronę, ja w swoją, a potem razem wybieraliśmy na komputerze najlepsze zdjęcia. Nieraz ciężko było odróżnić, czy było zrobione przez męża, czy przeze mnie, dopiero po numerze klatki poznawaliśmy czyje to zdjęcia. W Drawsku mieliśmy potem wystawę i mąż z ciekawości postanowił sprawdzić, czyich zdjęć weszło więcej. Było dokładnie 20 moich i 20 jego. Mogę powiedzieć, że mam szczęście, bo jest wiele osób, które mają swoje pasje, a druga strona mówi: a po co to robisz, już to robiłaś. A on ciągle mnie mobilizuje i jest najsroższym krytykiem. Jak zrobię sesję i on powie, że dwa są dobre, to wiem, że już jest dobrze.
IB: Co by pan poprawił w warsztacie żony?
KB: To trudne pytanie, ja często powtarzam: "Ania, nie rób tak, bo robisz źle, trzeba inaczej”, a ona mówi: "dobrze, ale ja zrobię jeszcze po swojemu”. I potem jak oglądamy zdjęcia, to jej zrobione "po swojemu” jest lepsze od tych zrobionych zgodnie z zasadami sztuki fotograficznej. Ania ma niezwykły talent postrzegania. Ta kobieta w ciągu dwóch lat zrobiła osiem wystaw indywidualnych! I to nie jakieś tam wystawki po 15 prac, ale duże 40-zdjęciowe wystawy na wielkich formatach. Ona się samofinansuje. Obydwoje jesteśmy emerytami, ja były nauczyciel, ona służba zdrowia, więc wiadomo, że te emerytury nie są porażające. Ania część swoich zdjęć sprzedaje na wystawach, dostaje nagrody na konkursach i sama sobie finansuje następne wystawy.
IB: Cieszy się pani z tej nagrody?
AJ: Bardzo! Dla mnie zaszczytem było już dostać się na tę wystawę, bo przecież to jest słynna na całą Polskę Kielecka Szkoła Krajobrazu, pisana dużymi literami. To już weszło do historii fotografii. Ja jestem przeszczęśliwa, że w mateczniku fotografii krajobrazowej dostrzegli moje zdjęcia. I to jury, sama śmietanka fotograficzna. Teraz już wiem, że mam za co robić następną wystawę, bo materiału mam w zapasie. Na przykład mam piękne zdjęcia kwiatów, ale mąż mówi, że to będzie banał.
KB: Na wystawianie zdjęć kwiatów mógł sobie pozwolić Robert Mapplethorpe, Aniu.
IB: Jak oceniacie państwo poziom wystawy?
KB: Bardzo dobra. Oceniam ją z punktu widzenia fachowego wystawcy, bo zorganizowałem prawie 70 wystaw różnych fotografików. Jest naprawdę dobrze zrobiona, prezentuje wysoki poziom prac i wreszcie wystawcy zdecydowali się na wystawianie fotografii bez szkła, co daje znakomity efekt.
IB: Czy są tu również zdjęcia pani męża?
AJ: Mąż już nie szaleje z fotografią. Teraz jest nauczycielem fotografii. Najbardziej szaleje się jako entuzjasta - amator, tak jak ja. Bardzo bym chciała załapać się tu na plener fotograficzny, bo tu jest pięknie. Już dwa razy zamawiałam śmigłowiec, żeby robić zdjęcia z góry, więc widzi pani, że to mocno mnie wciągnęło.
IB: A zaczęła pani fotografować na emeryturze. Wiele osób uważa, że emerytura to już koniec marzeń, planów, ostatni etap w życiu.
AJ: Nic podobnego! Ja się do tej pory nie mogę nacieszyć tym czasem. Tym bardziej, kiedy człowiek znajdzie sobie jakąś pasję. Wtedy po prostu trzeba żyć długo.
IB: Radzi pani kobietom, żeby fotografowały?
AJ: Oczywiście! Kobiety mają brać się za aparaty i nie bać się, pokazywać swoje prace, wystawiać je. Nawet malutkie sukcesy są ważne.
IB: Dziękuję za rozmowę.
(autor: Iza Bednarz, i.bednarz@echodnia.eu, źródło: www.echodnia.eu)

<< powrót